top of page

"W 23 PARKI DOOKOŁA POLSKI"

(fot. Adrian Pasek, Widok z wieży widokowej muzeum BPN w Białowieży)

Białowieski Park Narodowy i Narwiański Park Narodowy

 

               Okazuje się, że od marzeń do ich realizacji droga jest krótka. Pewnego wakacyjnego dnia, wraz z trzema moimi kolegami udowodniliśmy sobie, że "chcieć to móc". Mianowicie, postanowiliśmy do końca bieżącego roku, tj. 2013 zwiedzić wszystkie Parki Narodowe w Polsce. Warto podkreślić, iż idea zrodziła się w połowie lipca, a realizacja pierwszego etapu miała miejsce około dwa tygodnie później. Można powiedzieć, że sprawę potraktowaliśmy poważnie. Plan, który ustaliliśmy nie był jednak łatwy, bowiem nasz kraj ma powierzchnię ponad 312 tys. km2, z czego 10% stanowią parki. Biorąc pod uwagę, że początek wyprawy przypadł na pierwsze dni sierpnia, nie mieliśmy wiele czasu na realizację Naszych założeń z lipca. Dlatego czym prędzej ruszyliśmy w drogę. Jak wiadomo dla studentów geografii pojęcie „misji niemożliwej” nie istnieje, więc na początek Podlasie i 4 parki w dwa dni. Dużo…? Nie dla Nas... Szczęśliwej drogi już czas… oj… oj… czas okazał się Naszym największym wrogiem:)

 

P.S. w nawiasach informacja jakie były założenia przed wyjazdem.

 

               Misja została rozpoczęta w dniu 3 sierpnia 2013 roku. Pierwotny plan zakładał, że wyruszymy o godzinie 6.00 z Dworca Wschodniego w Warszawie. Niestety, o tej godzinie odbierałem jednego ze współtowarzyszy (Macieja) z Jego posesji na Bemowie. Dokładnie wyruszyliśmy od niego o 6.04. Skąd ta dokładność? Dzięki zdjęciu, które zrobił nam foto-radar w okolicach zamieszkania Macieja. Na dworzec dotarliśmy po 6.30 (6.00). To pokazuje, że już na starcie mieliśmy ponad pół godziny obsuwy. Po odebraniu pozostałych członków ekipy tj. Igora i Sebastiana, obraliśmy kierunek na Białystok ( trasa S8/E67). Droga mijała nam szybko i przyjemnie.

               Pierwszy przystanek postanowiliśmy zrobić w Bielsku Podlaskim. Punkt ten osiągnęliśmy o godzinie 11.40 (10.30). Na miejscu spożyliśmy szybki posiłek, uzupełniliśmy płyny, oddaliśmy płyny zbędne w dalszej podróży i ruszyliśmy dalej... a zapomniałbym w międzyczasie Igor pstryknął kilka słodkich fotek na fejsika:) Warto podkreślić fakt (istotny ze względu na Naszą profesję) przejrzenia map i wybrania optymalnej trasy dalszej podróży. Oczywiście, korzystaliśmy z tradycyjnych map papierowych, a nie jak można by się spodziewać elektronicznych. GPS co prawda posiadaliśmy, ale korzystaliśmy z niego w ostateczności. Po 30 minutach prostowania kości w zgiełku tego 27 tys. miasteczka powiatowego wyruszyliśmy w dalszą podróż, kierunek Białowieża.

               Zostawiając za sobą ponad 220 kilometrów dotarliśmy do Białowieskiego Parku Narodowego. Rozpoczęcie od tego miejsca nie wynikało z faktu, że jest to jeden z najstarszych parków w Polsce i jeden z pierwszych w Europie. Najzwyczajniej, tak zadecydowaliśmy podczas jazdy trasą Warszawa – Białystok. Tak, wybór trasy został ostatecznie ustalony podczas samej podróży. W grę wchodził jeszcze Wigierski Park Narodowy, ale po przeanalizowaniu map i innych czynników pomysł został ostatecznie odrzucony i udaliśmy się do królestwa żubra.

               Białowieski Park Narodowy został utworzony w roku 1932. Ma powierzchnię ponad 105 km2. Historia parku jest bardzo długa i ciekawa dlatego nie będę jej tutaj przytaczał. Zakłóciłoby to relację z podróży, dlatego dla zainteresowanych polecam oficjalną stronę BPN www.bpn.com.pl, na której znajdują się zwięźle opisane dzieje parku. Przygodę zaczęliśmy od zwiedzenia Rezerwatu pokazowego żubrów, który znajdował się na drodze pomiędzy Białowieżą a Hajnówką. Od samego początku zapowiadało się na dużo śmiechu ze względu na zamieszanie przy kasach. Mając na uwadze rządowe plany cięcia kosztów, postanowiliśmy przy wejściu ostro negocjować z pracownikiem parku, licząc na zniżki dla geografów. Niestety, regulamin nie przewidywał tego typu rabatów. W zamian za to, strażnik zadał nam geograficzną zgadywankę. Co ciekawe, nikt nie udzielił poprawnej odpowiedzi. W ramach rewanżu Maciej, w swoim stylu wyciągnął asa z rękawa. Zapytanie skierowane do siwego Pana w zielonym mundurze, ustaliło remisowy wynik rywalizacji. Wysiłek umysłowy na jaki trafiliśmy u bram sprawił, że czym prędzej chcieliśmy obcować z naturą. W rezerwacie, mieliśmy ku temu wiele możliwości ze względu na ogrom eksponowanych przedstawicieli fauny. Naszym oczom ukazały się łosie, jelenie, sarny, dziki, wilki, rysie, żubronie (krzyżówka żubra z bydłem domowym) i słynne żubry.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

              

              

               Po kilkudziesięciu minutach oglądania zwierząt udaliśmy się na leśny shopping w kramikach nieopodal wejścia do rezerwatu. Wybór pamiątek był ogromny… tak ogromny, że na nic się nie zdecydowaliśmy… za wyjątkiem Sebastiana, który kupił jeden z większych okazów żubra:)

               Wyczerpujący początek zapowiadał dłuższy odpoczynek, ale na szczęście w pobliskim lesie znajdowało się miejsce, które miało dać nam energetycznego kopa. Ruszyliśmy ostatkiem sił do samochodu i dalej na czterech kołach do przejazdu na trasie kolejki wąskotorowej. Od tego momentu mieliśmy do pokonania ok. 1,5 km pieszo. Po niespełna 15 minutach dotarliśmy do „miejsca mocy”, które miało nas naładować na drugą część dnia. Niestety, w docelowym punkcie znaleźliśmy wszystko (nawet czas na wspólne zdjęcie) ale mocy nie zastaliśmy… może poszła do lasu? :) W oczekiwaniu na jej powrót, spędziliśmy kilka chwil na podziwianiu licznych głazów wystających z ziemi oraz drzewa o charakterystycznych podwójnych konarach. Zrezygnowani i zniecierpliwieni po kilkudziesięciu minutach krzątania się wśród drzew wróciliśmy do samochodu, skąd pojechaliśmy do Białowieży. Cel zwiedzania: muzeum oraz Obręb Ochrony Orłówka. Po dotarciu na miejsce, każdy z Nas był wpatrzony w swój telefon komórkowy. Powód to sms-y z informacją o zmianie taryfy lub włączeniu roamingu.

               W muzeum zakupiliśmy bilety na wystawę stałą. Cena niezbyt wygórowana, za bilet ulgowy oczekiwano zapłaty w wysokości 8 zł. Wejściówka uprawniała do wstępu na wystawę stałą oraz wieżę widokową. Oczekując na Naszą kolej zwiedzania przeszliśmy się po wystawach czasowych, które były prezentowane w muzealnych salach. W końcu przyszedł moment długo oczekiwanej wystawy stałej. Już na początku uwagę słuchaczy zwróciła bystrość umysłu przewodniczki. Pani po krótkim wstępie na temat wystawy i parku, wskazując na prezentowane zdjęcie, stwierdziła odkrywczo: „to są jesienne liście dębu” ( o dziwo… na zdjęciu były liście dębu) :). Idąc dalej, przewodniczka opowiadała o kolejnych formacjach roślinnych. Po ich omówieniu przyszedł czas na zwierzęta, w kolejności od największych drapieżników, poprzez ptaki na owadach kończąc. W trakcie oprowadzania, lekko zdenerwowana Pani przewodniczka zaliczyła kilka konkretnych wpadek, które nie umknęły uwadze wytrawnych geografów. W dbałości o Panią przewodniczkę, Maciej subtelnie wprowadził zagubioną owieczkę na właściwy tor:) Ostatnią atrakcją w muzeum była wieża widokowa…. schody… schody…. schody…. i jesteśmy… Z góry było widać jedynie niekończący się zielony dywan… wszędzie las! Widok ten, nie trzymał Nas na górze zbyt długo. Udaliśmy się do Obrębu Ochrony Orłówka. Po drodze udokumentowaliśmy kilka dębów o pokaźnych obwodach pni oraz kilkadziesiąt kwiatów i roślin polnych. Wreszcie dotarliśmy do granic najstarszej części parku. Brama i strażnik spowodowały, że marzenia o dalszej wędrówce ulatywały w eter. Podjęliśmy próbę powołania się na fakt, że jesteśmy geografami i przewodnik nie jest Nam potrzebny. W odpowiedzi dostaliśmy wykład na temat konsekwencji bezprawnego wkroczenia na teren rezerwatu ochrony ścisłej. Zmuszeni byliśmy wrócić z kwitkiem do samochodu. Robiło się późno, więc drugiej próby wejścia nie podejmowaliśmy. Przed Nami był jeszcze obiad w Białymstoku i Narwiański Park Narodowy a Słońce było coraz niżej… i niżej…

               W ten oto sposób ruszyliśmy do kolejnego parku. Zgodnie z planem w pierwszej kolejności udaliśmy się do stolicy województwa podlaskiego na zasłużony obiad. Po godzinnej drodze zameldowaliśmy się na miejscu. Konsumpcja odbyła się na Rynku Kościuszki w jednym z ogródków restauracyjnych. Aspekty kulinarne zostaną pominięte, gdyż nie do końca pamiętam co spożywaliśmy. Wątpię, że było to coś godnego uwagi:)  Najedzeni, napojeni ruszyliśmy dalej…

 

 

 

 

 

 

 

 

               Czas nie był naszym sprzymierzeńcem. Na szczęście do NPN mieliśmy niespełna 30 kilometrów. Po kilkudziesięciu minutach spacerowaliśmy już kładką Śliwno – Waniewo. Park, o tej porze roku nie prezentuje w pełni swojej rozlewiskowej natury. Niskie położenie słońca sprawiło jendak, że oglądanie monotonnego krajobrazu dawało Nam wiele przyjemności. Spacer, urozmaicony był również kilkoma przeprawami przez koryta Narwii na pływających platformach ( o ile pamiętam było ich 5). Przepłynięcie na drugi brzeg umożliwiały łańcuchy i siła rąk całej czwórki. Mniej więcej w połowie kładki zlokalizowana była wieża widokowa. Przystanek w tym miejscu był chwilą dla fotoreporterów:) Mięśnie rąk, również były szczęśliwe z powodu chwilowego odpoczynku. Zrobiło się późno, więc podkręciliśmy tempo marszu. Przy samochodzie zjawiliśmy się po zmroku. Niestety, nie zobaczymy Zerwanego Mostu w Kruszewie… na pewno zrobimy to na wiosnę, kiedy ponownie odwiedzimy tutejsze rozlewiska.

               Opuszczając Narwiański Park Narodowy oficjalnie zakończyliśmy pierwszy dzień projektu „W 23 PARKI DOOKOŁA POLSKI”. Przyszedł czas na odpoczynek i regenerację sił. Noc spędziliśmy w niewielkiej miejscowości Strabla (około 30 km na południe od Białegostoku).

 

 

Pozdrowienia z Narwią w tle

Adrian, Igor, Maciej i Sebastian

Studenci III roku WGiSR UW

 

 

 

PODSUMOWANIE DNIA:

 

Termin wyprawy: 03.08.2013r.

Czas: od 6.00 do 23.00 (17 godzin)

Dystans: 390 km

Zwiedzone parki: 2 (Białowieski PN, Narwiański PN)

 

 

(fot. Adrian Pasek, Świerk w BPN)

(fot. Adrian Pasek, Dąb w Białowieskim Parku Narodowym)

(fot. Adrian Pasek, Mapa trasy z Google Maps)

(fot. Adrian Pasek, Rynek Kościuszki w Białymstoku)

(fot. Igor Wypych, Żubr w Rezerwacie pokazowym żubrów)

(fot. Igor Wypych, Koniki polskie w Rezerwacie pokazowym żubrów)

(fot. Adrian Pasek, Wejście do muzeum BPN)

Dodano: 03.10.2013r.

bottom of page